Znajdź wiadomości na wybrany temat:
Słowa kluczowe:






NBA: Gdzie się podziała ambicja gwiazd? (felieton)

Źródło:Probasket.pl
- Bez wątpienia dzisiejsze gwiazdy bardziej myślą o tym, by zarobić i w prosty sposób zdobyć mistrzostwo niż się namęczyć. Jamesowi się udało, Melo na swój pierścień jeszcze czeka. Mnie denerwuje brak ambicji u zawodników, bo inaczej tego nazwać się nie da pisze w swoim felietonie Jakub Kacprzak. Kolejny Dwightmare za nami. Center, który zaczynał w Orlando Magic, wytrzymał jedynie sezon gry w Los Angeles Lakers i postanowił odejść z Miasta Aniołów. Okazało się, że nie jest mu dobrze grać ze Stevem Nashem, Kobe Bryantem i Pau Gasolem, i tak ogólnie to Jeziorowcy nie są ekipą dla niego. Środkowy, który miał niegdyś być nadzieją na to, że prawdziwe wielkoludy w NBA jeszcze są i grać potrafią, najzwyczajniej w świecie stchórzył. Pokazał absolutny brak ambicji i honoru. A przecież nie był pierwszym na swojej pozycji, który w roli gwiazdy miał zapewnić LAL siłę pod koszem. Wilt Chamberlain, Kareem Abdul Jabbar czy Shaquille ONeal także trafiali do Kalifornii ze statusem gwiazd. Każdy z nich stał się legendą klubu, zdobywał mistrzowskie pierścienie. Czemu Dwightowi Howardowi się nie udało? Dzisiejsza najlepsza liga świata bardzo różni się od tego, co obserwowaliśmy jeszcze w latach 90 ubiegłego wieku. Niegdyś czołowi zawodnicy czuli się przywiązani do klubowych bartw i robili wszystko, by jak najlepiej grać dla ekipy, która dała im szansę zaistnienia w lidze. Larry Bird, Magic Johnson, John Stockton, a nawet Michael Jordan (choć po powrocie z drugiej emerytury grał dla Wizards). Oni wszyscy walczyli dla swoich klubów, nie myśląc o zmianie barw. Największe oddanie pokazywał Stockton, który nigdy z Jazz mistrzostwa nie zdobył, ale mimo to grał od początku do końca kariery w Utah. Dziś takie oddanie jest rzadkością. LeBron James stracił wiele w moich oczach podczas szopki z przejściem do Miami. Jako zawodnik jest doskonały i za talent bardzo go cenię, ale ucieczka z Cavaliers była pójściem na łatwiznę. Carmelo Anthony także wolał przenieść się do Nowego Jorku niż dalej walczyć z Denver. Przykładów można by wymieniać i wymieniać. Czym to wszystko jest spowodowane? Bez wątpienia dzisiejsze gwiazdy bardziej myślą o tym, by zarobić i w prosty sposób zdobyć mistrzostwo niż się namęczyć. Jamesowi się udało, Melo na swój pierścień jeszcze czeka. Mnie denerwuje brak ambicji u zawodników, bo inaczej tego nazwać się nie da. Skoro nie wychodzi im w jednym miejscu, to idą gdzie indziej. A przecież Michael Jordan też nie od razu zdobył mistrzostwo. Czekał 7 lat na to, by w końcu poznać smak zwycięstwa w finale NBA. Oczywiście, dziś koszykówka w najlepszym wydaniu to także marketing i ogromne pieniądze. Sponsorzy wymagają, by ich gwiazdy grały jak najlepiej i wygrywały. Dlatego też zastanawiam się, ile w Oklahomie wytrzymają Russell Westbrook i Kevin Durant, oraz ile czasu będzie w stanie poświęcić Rajon Rondo, który musi przeczekać odbudowę Celtics. To smutne, że barwy klubowe dziś jest zawodnikom tak łatwo zmienić. Nie dbają tym o fanów, zarząd zespołu i swoich kolegów z drużyny. Rozumiem, że są głodni sukcesu, ale czy osiągnięcie go za wszelką cenę jest odpowiednie? I tutaj pojawia się moje pytanie do Was. Czy wolicie graczy wiernych barwom reprezentowanej drużyny, czy też nie przeszkadza Wam to, że zmieniają klub? Ja sam poniekąd ich decyzje rozumiem, ale wolę, gdy próbują osiągnąć sukces z tą ekipą, która ich wybrała w drafcie. A już odruch wymiotny powoduje u mnie szopka, jaką zafundowali nam Anthony, Howard i James. Nie rozumiem takiego podejścia. Jeśli już tak bardzo chcieli odejść, to mogli to zrobić w bardziej gustowny sposób. LeBron zostawił Cavs z niczym. Uciekł, gdy tylko skończył mu się kontrakt. Nieco lepiej przy odejściu z Magic zachował się Howard, który dał możliwość dokonaniu tradeu na nim, podobnie jak i Melo. Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć o przypadkach zmiany barw, wymuszonych przez kluby. Przypadek Paula Piercea najlepiej pokazuje, że czasami choćby zawodnik chciał zostać, to jednak nie może, bo władze zespołu go po prostu nie chcą. Wtedy rozumiem jego chęć do tego, by nie kończyć kariery i jeszcze udowodnić byłemu pracodawcy, że popełnił niewybaczalny błąd. Dlatego też życzę fanom danych drużyn NBA, by mogli swych idoli oglądać od początku do końca kariery w barwach ukochanej drużyny. Choć o takich zawodników będzie coraz trudniej z biegiem lat. Jakub Kacprzak www.sport4fans.pl/ fot. Keith Allison, Creative Commons Obserwuj @PROBASKET Sprawdź: PROBASKET News - nowy koszykarski serwis informacyjny Zobacz także: NBA: Holiday może być efektywniejszy Polecamy: Nowy blog sportowy - dużo newsów o baskecie i piłce! Odbierz swoją szansę na ubezpieczony zakład w Unibet 3 krokach. To proste, 1-2-3 i Unibet oddaje do 123zł w cashbacku.

Tagi: nba gwiazd felieton ambicja

Kategoria: Koszykówka , 2013-08-13 19:14:30



Najnowsze z tej kategorii Wszystkie wiadomości
»
20.09Wielkie wyróżnienie dla Natalii Kaczmarek. Obok same gwiazdy!
20.09Sir Alex Ferguson przemówił tak pierwszy raz od lat. Poruszające
20.09Tylko odszedł ze Śląska i zrobił to w nowym klubie. "Upadek człowieczeństwa"
20.09Janusz Rzeźnik nie żyje. Angelique Kerber w żałobie
20.09LGP Pań w Rasnovie: Prolog dla Prevc, Twardosz dziewiąta
20.09Niepojęte. Tak Feio zrezygnował z pracy w Motorze
20.09Sędzia po latach wyjawił prawdę o Messim. Tego nikt nie wiedział
20.09Tak wyglądałyby pary play-off Ligi Mistrzów po pierwszej kolejce!
Więcej»


© Copyrights 2007 by Sport.now.pl